wtorek, 19 marca 2013

Wrocław, Restauracja Lobkowicz wcale NIE czeska! Wielkie rozczarowanie...


Restauracja Lobkowicz mieści się na wrocławskim Rynku, na przeciwko pomnika Fredry:


do odwiedzenia tego miejsca skusił mnie taki oto napis:

a że lubię czeskie knedliki z gulaszem ;) (choć najsmaczniejsze są w obskurnych czeskich knajpach, podawane z bursztynowym piwem), ucieszyłam się z faktu powstania knajpy oferującej czeską kuchnię ;)

Wnętrze przyjemne, gęsto upakowane stoliki, czerwono i przytulnie, prawie czesko ;) Bardzo miła, uśmiechnięta, kelnerka.

Oczywiście, że nie zauważyłam napisu, że czeskie dania są podawane tylko od pn do pt w godz. 13-17!!! W weekend ich nie uświadczysz... Wieczorem nie zjesz knedlika... O 20 zapomnij o gulaszu...


A może mój mózg po prostu nie przyjął do wiadomości tego absurdu ;)
Czesko - polska knajpa z historią rodu, a kuchnia tfu tfu orientalna?
Czeskie piwo bez czeskiego żarcia? Toż to profanacja!!!


Czyli powstał w centrum kolejny szit dla turystów?
Z wysokimi cenami za byle co?

piątek, 15 marca 2013

Potwór z kuchni: KOT LETY

Tradycyjna polska potrawa, dla niektórych synonim słowa "obiad" :D

kotlety

ukochane zwłaszcza przez płeć męską ;)

Po latach prób i błędów znalazłam swój najlepszy przepis na chrupiące kotleciki w panierce.
A wszystko zaczyna się od mięsa... powinniśmy mieć mięsko z piersi kurczaka ( my wieprzowiny prawie nie jadamy ;))), myjemy ( koniecznie myjcie mięso bo często jest ono pryskane różnymi środkami chemicznymi!!!), kroimy na większe lub mniejsze kawałki ( dzieciaki oczywiście uwielbiają małe kotleciki, nuggetsy - nie muszę chyba mówić, że domowe nuggetsy w porównaniu z tymi z syfo-jadło-dajni to niebo i ziemia), solimy, pieprzymy i przygotowujemy panierkę, która nada chrupkość i jednocześnie pochłonie część tłuszczu.... taaak, kotlety nie są dietetycznym daniem ;)

moja panierka składa się z:

- mąki
- lekko ubitego jajka
- bułki tartej
 
obtaczamy mięsko najpierw w mące, potem w jajku a na końcu w bułce mocno dociskając


teraz ważny moment: smażenie
aby otrzymać ( mniej więcej;) zdrowe, chrupiące, złociste kotlety musimy mieć dobrą patelnię ( nie polecam teflonowych, zbyt szybko się rozgrzewają ale dobre są te z nieprzywierającą powłoką) oraz dobry tłuszcz: u mnie króluje ostatnio masło klarowane, które nadaje smażonemu mięsu delikatny smak
istotne jest aby tłuszcz, w naszym przypadku masło, w połączeniu z resztkami panierki nie uległ zwęgleniu, dlatego nie rozgrzewajmy zbytnio patelni ( jedynie na początku) i jeżeli mamy dużą porcję kotlecików do usmażenia: wymieńmy w połowie smażenia tłuszcz na świeży ( po co męczyć wątrobę i serce ;)))
Usmażone, pachnące złociste kotlety układam na ręczniku papierowym - część tłuszczu w niego wsiąknie :)

smacznego kotletożercy!

poniedziałek, 11 marca 2013

Warzywa po indyjsku - Sabzi Masala

Przyjechało do mnie sporo przypraw prosto z Indii, mam kolekcję masali czyli mieszanek różnych przypraw i nadszedł czas aby ich uzyć

Wybrałam Sabzi Masala, która składa się z:

- kolendry
- kuminu
- soli
- chilli
- suszonego mango
- kurkumy
- kardamonu
- czosnku
- pieprzu czarnego
- cynamonu
- imbiru
- gałki muszkatołowej
- asafoetidii czyli czarciego łajna ;))))))

Ja nie skorzystałam z przepisu z opakowania bo miałam w lodówce zupełnie inne warzywa ;)))
- marchew
- cebulę
- czosnek
- paprykę czerwoną
- cukinię
- pomidory w puszce

pokrojone, podsmażone na patelni na maśle klarowanym, wrzucone go garnka i  uduszone w małej ilości wody. Oprócz masali przyprawiłam całość dodatkową porcją kuminu, imbiru, słodkiej i ostrej papryki i odrobiną cynamonu + trochę soli ( jak dla mnie te mieszanki mają jej za mało ;)))


Tak przyrządzone warzywa są niezwykle aromatyczne, świetnie smakują z ryżem ( u mnie brązowy ryż Uncle Buncle)





poniedziałek, 4 marca 2013

Tiramisu by Potwór

Dzisiaj deser, który serwuję bardzo często bo i efektowny i chwalony i zjadany, czy raczej wylizywany, do ostatniego okruszka.

Jest kilka przepisów na prawdziwe włoskie tiramisu ale który jest prawdziwy - kto to wie? ;)
bo ja podróżując po Włoszech próbowałam je w różnych regionach i za każdym razem otrzymywałam coś innego ;) Otóż więc posiadając w rodzinie tiramisowych fanów próbowałam rożnych receptur po czym zaczęłam stosować wyłącznie jedną ( + własne udoskonalenia)

Moje tiramisu nie zawiera jajek!

Zrezygnowałam ze stosowania jajek na rzecz kremu opartego na bitej śmietanie kremówce - ten przepis najbardziej nam smakuje :)

Zwykle robię tiramisu na duże blasze ale można też w pucharkach - ja wolę jednorazowo przyrządzić dużą porcję ;) i tak wszystko zjedzą :D


Składniki:
- biszkopty podłużne - najlepsze są włoskie, takie posypane ziarenkami cukru ale mogą być też inne, ważne jest tylko aby brzegi biszkopta były mniej więcej równoległe, ciastka typu "kocie języczki" odpadają bo nie uda się nam nimi równomiernie wyłożyć blachy - użyłam wielką paczkę złożoną z 4 mniejszych

- śmietana kremówka ok 30-36% jeden większy kartonik albo dwa małe - trzeba ją porządnie schłodzić przed ubijaniem!!!

- cukier puder ok 3 łyżki albo tyle ile lubimy ;) uwaga! można cukier zastąpić fruktozą albo słodzikiem ;)

- serek mascarpone - jedno duże opakowanie albo dwa małe - zwykle kupowałam oryginalny włoski, ostatnio zrobiłam eksperyment z tańszą Piątnicą - okazała się bardziej gęsta więc i krem wyszedł troszkę mniej puszysty ale smakowo bez różnicy

- kawa! robiłam tiramisu i używając espresso ( co wyszło dość drogo bo prawie całą kawę musiałam zaparzyć ;)))) i trwało wieeeki i kawy rozpuszczalnej - ta druga daje delikatniejszy smak lecz mnie pobudzający efekt

- amaretto czyli migdałowy likier - jego ilość zależy od indywidualnych upodobań i tego czy deser będą zjadały małe dzieci ;)

- kakao, esencja waniliowa lub cukier waniliowy

Przygotowanie tiramisu jest banalne!


- zaparzamy kawę  misce (albo talerzu z płaskim dnem), czekamy aż wystygnie ( inaczej maczane biszkopty się rozpadną!)
- dodajemy amaretto
- maczamy biszkopty ( ważnej jest aby każdy biszkopt był moczony w ten sam sposób i tak samo długo - w ten sposób ciastko będzie równomiernie wilgotne, nie za suche
- układamy biszkopty ściśle obok siebie
- ubijamy śmietanę z cukrem, amaretto, wanilią ( uwaga! nie ubijać śmietany zbyt długo bo zrobi się z niej masło ;))) + mascarpone
- połowę kremu rozsmarowujemy na biszkoptach
- posypujemy kakao
- ponawiamy czynność moczenia i układania biszkoptów i wykładamy pozostały krem, rozsmarowujemy dokładnie łopatką, posypujemy kakao chociaż ja ostatnio użyłam pokruszonej czekolady ;)
- obwijamy folią spożywczą ( tworzymy izolację dla zapachów ;)))) i do lodówki na noc

i można podawać

i zjadać

zdecydowana większość twierdzi, że pyszne

tak pyszne, że moje tiramisu zostało doszczętnie pożarte zanim zdążyłam zrobić fotkę gotowej porcji ;)
-